Zadanie otrzymujemy podczas wykonywania misji Prawda czy fałsz
Jak wycisnąć informację z kogoś, kto nie chce ich udzielić? Fryderyk polecił Ci, byś poszukał rady u Lamii - nadwornego maga.
Gracz: hej
Lamia: Czego tu szukasz?
Gracz: serum prawdy
Lamia: Mówisz, że potrzebujesz sposobu na wyciągnięcie prawdy z osoby, która niekoniecznie chce tę prawdę wyjawić? Dla mnie to nic prostszego, aż dziw, że wcześniej do mnie nie przyszliście. […]
Lamia: […] Właśnie na takie okazje przygotowałam serum prawdy. Ważne jest tylko, by przesłuchiwany nie wiedział, że jest pod jego wpływem. Czy masz pomysł na to jak mu je podać bez wzbudzania podejrzeń?
Gracz: piwo
Lamia: Bardzo dobry pomysł, widać, że jesteś nowym nabytkiem tej armii osiłków. Przygotuję serum tak, aby w smaku było nie do odróżnienia od piwa serwowanego przez Jankiela z neolickiej karczmy. Daj mi dosłownie godzinkę.
Lamia obiecała przygotować miksturę, która powinna rozwiązać język Arandila. Poczekaj godzinę, aż skończy ją przyrządzać.
Gracz: hej
Lamia: Czego tu szukasz?
Gracz: serum prawdy
Lamia: Oto Twoje serum. W smaku nie różni się od piwa, więc przesłuchiwany nie powinien się zorientować. […]
Lamia: […] Materiału starczy na jedną próbę. Ostrzegam, serum działa tylko kilka minut od podania, dlatego lepiej pospieszyć się z zadawaniem kluczowych pytań. […]
Lamia: […] Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, nawet nie będzie wiedział, że się wygadał. […]
Lamia: […] A jakby się nie udało, to mogę ci załatwić więcej - ale już nie za darmo.
Lamia przygotowała miksturę, która powinna rozwiązać język Arandilowi. Wypytaj go ze szczegółami o wszystko - Kogar, bractwo, dżunglę, wulkan, jego pracę przez ostatnie lata i przede wszystkim jego przeklętą historię.
Gracz: hej
Arandil: Witaj, przyjacielu. Słyszałem o Tobie wiele dobrego. Jestem wdzięczny za uratowanie mojej córki. Jak mogę Ci pomóc?
Gracz: piwo
Arandil: Dobre to piwo. Całkiem dobre przyjacielu. Zdrowie!
Serum wydaje się działać na Arandila. Wypytaj go o potrzebne informacje.
Gracz: kogar
Arandil: Piękne miasto pośrodku dżungli na południowym zachodzie kontynentu. Daleko od świata, przetrwało prawie nienaruszone wojną, w przeświadczeniu, że wszystkie okoliczne ludzkie miasta padły pod najeźdźcą.
Gracz: bractwo
Arandil: Bractwo z Kogaru to gildia najemników - wojowników do wynajęcia. Są neutralni światopoglądowo i walczą tam, gdzie się ich pośle. […]
Arandil: […] Nie sprzyjają abitańczykom, taka była niepisana zasada, która obowiązywała od początku wojny. Wiem tylko o jednym razie, gdy została złamana - i sam dopilnowałem, by więcej się to nie zdarzyło.
Gracz: dżungla
Arandil: Dżungla ciągnąca się na południowym zachodzie kontynentu to niesamowite miejsce - tyleż piękne, co niebezpieczne. Skutecznie osłania Kogar pośród lasu. Skrywa w sobie też wiele niesamowitych ruin. […]
Arandil: […] Dzięki jej gęstwinie, na samej północy zachowało się niemal nieskalane kontaktem z ludźmi plemię, ale na Twoim miejscu nie zbliżałbym się do niego bez solidnego wsparcia.
Gracz: wulkan
Arandil: Potężny i straszny, od zawsze rzucał się cieniem na okolicę. Teraz rzuca się cieniem także na gospodarkę Kogar - kogarscy górnicy w popłochu opuścili kopalnie, wystraszeni tym, co czai się w głębi wulkanu.
Gracz: praca
Arandil: Obecnie? Obecnie to jestem chyba więźniem we własnym domu. Wcześniej byłem oficerem w jednym z oddziałów służących Raigenowi, ale to dawne dzieje. […]
Arandil: […] Później przez kilka lat służyłem jako najemnik bractwa w Kogarze, ale i to kiedyś się skończyło.
Gracz: historia
Arandil: Moja rodzina przybyła z Neolith w ucieczce przed najeźdźcą. Ja służyłem jako oficer w armii Raigena, zaś moja żona Izabela była medykiem mojego oddziału. […]
Arandil: […] Gdy abitańczycy zaatakowali jednocześnie z północy i południa, mój oddział został wysłany do wsparcia obrony Raindaru. Niestety obrona Raindaru się nie powiodła. […]
Arandil: […] Chcąc ocalić cywilów przed śmiercią, wyprowadziłem ich podziemnymi korytarzami na południe, które potem zasypaliśmy. Znaleźliśmy się na tyłach armii wroga, odcięci od świata i wieści na temat naszych bliskich. […]
Arandil: […] Założyliśmy tam niewielką osadę. Próbowaliśmy jeszcze przebić się na północ, ale nekromanckie siły pogrążyły ten obszar w kompletnym chaosie. Od północy otaczały nas siedliska nieumarłych stworów, od południa zaś oddziały krasnoludzkich ideowców. […]
Arandil: […] Mimo to udało nam się przetrwać tak kilka lat, we względnym spokoju. Wszystko skończyło się, gdy od strony rzeki Acherom wioskę zaatakował abitański oddział, który we śnie wymordował wszystkich jej mieszkańców. […]
Arandil: […] Traf chciał, że ja byłem wtedy na polowaniu i tak uniknąłem zagłady, jeden tylko Stwórca wie jak bardzo wtedy tego żałując. Straciwszy tak żonę i przyjaciół, chwyciłem się więc jedynej nadziei, jaka mi pozostała - postanowiłem ruszyć na północ starym zachodnim traktem. […]
Arandil: […] Przedzierałem się przez puszczę przez wiele tygodni, walcząc z entami, haubakami i przede wszystkim własnym zmęczeniem. Gdy w końcu przedarłem się na drugą stronę... dalszą historię już znasz, przechwycili mnie drwale i odeskortowali do Twierdzy Akra. […]
Arandil: […] Fryderyk zadbał o to, bym trafił do swojego domu, ale od tego czasu trzyma mnie w areszcie domowym. Ja zaś cieszę się towarzystwem moich bliskich, ale wciąż doskwiera mi brak wolności.
Wydaje się, że wyciągnąłeś z Arandila wszystkie potrzebne informacje. Lepiej szybko podziel się z nimi z Fryderykiem.