Anna (siedziba Smoczych Jeźdźców) prosi o odnalezienie jej syna Williama.
Gracz: hej
Anna: Witaj, nieznajoma... Przepraszam, że pytam od razu, ale widziałaś może gdzieś mojego syna, Williama?
Gracz: nie
Anna: Proszę, pomóż mi i poszukaj go. Albo przynajmniej dowiesz się gdzie jest?
Gracz: tak
Anna: Dziękuję ci! Bardzo dziękuję! Mój siedemnastoletni syn, William wyruszył parę dni temu do miasta... Chciał wypożyczyć parę książek... […]
Anna: […] Do tej pory nie wrócił. Boże, jak ja mogłam mu pozwolić na taką wyprawę! Toż to jeszcze dziecko... Proszę, znajdź go!
Gracz: pa
Anna: Żegnaj.
Anna - służąca pracująca w domu Smoczych Jeźdźców - poprosiła cię o zdobycie jakichkolwiek informacji o jej synu Williamie, który wyruszył do miasta w celu wypożyczenia kilku książek. Kogo pytać?
1. Skoro chłopak lubi książki, to powinniśmy najpierw udać się do miejskiej Biblioteki i zapytać bibliotekarza o niego.
Gracz: hej
Ksawery: Witam cię, Śnieżynka, w miejskiej bibliotece! W czym mogę ci pomóc?
Gracz: William
Ksawery: William, William... Tak, znam tego chłopaka. Wiele razy u mnie bywał, bardzo fascynowały go książki. Bardzo inteligentny i miły młodzieniec. Niestety, od jakiegoś już czasu go nie widziałem.
2. Następnie udajemy się do gildii magów i pytamy o Williama.
Filius: Dzień dobry. W czym mogę pomóc?
Gracz: William
Filius: William, William... Taki młody, bystry chłopiec? Tak? Parę dni temu był u mnie. Spędził cały dzień wertując przeróżne księgi, widać było, że sztuki magiczne naprawdę go fascynują. […]
Filius: […] Jednak najbardziej zaciekawiła go romantyczna historia Panny Kordianny i Czarodzieja Winkelrieda. Taka pocieszna sztuka teatralna. W każdym razie wyszedł bardzo późno, poleciłem mu, by gdzieś się zatrzymał na noc.
Gracz: pa
Filius: Do widzenia, uważaj na siebie.
Okazuje się, że William zawitał ostatnio do biblioteki Gildii Magów. Mag Filius powiedział ci, że poradził chłopakowi, którego interesowały historie miłosne, by spędził noc w jakiejś karczmie.
3. Idziemy do karczmy i wypytujemy Karczmarza.
Jankiel: Witam. Widziałaś dzisiaj niebo? Było niebieskie? No to jest okazja, żeby się napić!
Gracz: William
Jankiel: Tak, pamiętam to imię... Może siedemnastoletni chłopiec, właśnie tak się nazywający, zatrzymał się u mnie parę dni temu. Cały wieczór czytał jedną książkę, widać było, że się nad czymś zastanawia. […]
Jankiel: […] Rano wstał bardzo szybko, przeanalizował tamtą tablicę z ogłoszeniami przy wejściu, po czym zapłaciwszy, pośpiesznie wyszedł.
William spędził noc w jedynej karczmie w mieście, a z rana opuścił ją. Gospodarz Jankiel wie tylko tyle, że młodzieniec wnikliwie czytał któreś z ogłoszeń przypiętych do tablicy przy wejściu.
4. Udajemy się do Płatnerza w mieście - chłopak tu był zatrudniony.
Gracz: hej
Piotr: Witaj Śnieżynka. Poszukujesz może nowej zbroi?
Gracz: William
Piotr: Znam tego chłopaka. Jakiś już czas temu przyszedł do mnie chcąc się zatrudnić. Ponieważ pilnie potrzebowałem pracownika, od razu zgodziłem się. Nie żałowałem swej decyzji. […]
Piotr: […] Pomimo braku odpowiedniej wiedzy chłopak wręcz idealnie wywiązywał się z powierzonych mu obowiązków. Niestety, dosłownie parę dni przed tobą postanowił udać się w dalszą drogę. […]
Piotr: […] Przynajmniej sam to tak określił. Niestety, nie chciał mi więcej wyjaśnić. Mówił tylko, że ma zamiar odwiedzić jeszcze jubilera... To wszystko, co wiem.
Gracz: pa
Piotr: Dziękuję i zapraszam ponownie do mojej pracowni!
Płatnerz Piotr przyznał, że przyjął Williama do pracy. Jednak mimo dobrze wykonywanej roboty, chłopak postanowił ruszyć dalej. Podobno miał odwiedzić jeszcze jubilera, choć nie wiadomo czemu.
5. Teraz lecimy do Jubilera (obok banku)
Gracz: hej
Jakub: Witamy w naszym banku, pani Śnieżynka.
Gracz: William
Jakub: Dlaczego go poszukujesz?
Gracz: matka
Jakub: W takim razie mogę powiedzieć. William zjawił się tutaj jakiś czas temu, wraz z bardzo ładną dziewczyną, co ciekawe - córką sędziego. […]
Jakub: […] Niestety nie mogę powiedzieć co takiego kupili, gdyż obowiązuje mnie tajemnica bankierska. I tak dużo zdradziłem.
Gracz: pa
Jakub: Dziękuję i zapraszam ponownie!
Udało ci się dowiedzieć, że William nie odwiedził jubilera sam, ale w towarzystwie pewnej dziewczyny, która jest podobno córką sędziego. Nie wiesz, co kupili, ale to już jakiś trop.
6. Dziewczyna to córka sędziego Neolithu, więc się udajemy do niego ale nic nam nie powie na temat Williama. Schodzimy na dół do kucharza i pytamy o Williama i Marię.
Gracz: hej
Tadeusz: Witaj, co cię tu sprowadza?
Gracz: William
Tadeusz: Ani słowa więcej. Odejdź.
Gracz: hej
Leonid: O, gość państwa sędziów rozmawia ze służącym! Cóż za wyróżnienie dla mej osoby! Chyba, że nie jesteś ich gościem? I tak witaj.
Gracz: William
Leonid: Chętnie podzielę się z tobą informacjami, które posiadam... Jednakże będą one ciebie trochę kosztować. Na ile... powiedzmy miedziaków je wyceniasz?
Gracz: 200
Leonid: Ech... Poproszę dalsze propozycje...
Gracz: 220
Leonid: No dobrze, taka suma mnie zadowala. Jedyna córka pana, wtedy jeszcze doradcy na dworze starosty, Maria, już jako 3-letnia dziewczynka została zaręczona z synem wielmożnego lorda Graiana. […]
Leonid: […] Miało to być typowe małżeństwo podnoszące status rodziny. Jednak niestety, ona wyrosła na przepiękną kobietę, zaś owy syn... Cóż, wdał się w ojca - toż to idealny przykład kretyna. […]
Leonid: […] Pomimo tego oraz pomimo awansu pana na sędziego Neolitu, państwo nie zmienili swej decyzji. Niedawno Maria poznała Williama, od razu było widać, że jest coś pomiędzy tymi dwojga. […]
Leonid: […] W momencie, gdy rodzice zabronili jej widywać chłopaka, przesądzili swój los. Parę dni później zniknęła wraz z nim. Wydaje mi się, że wzięli potajemny ślub i pospiesznie opuścili miasto. To wszystko, muszę wracać do pracy. Coś jeszcze?
Gracz: pa
Leonid: Do następnego razu.
A jednak! Maria, czyli córka sędziego Neolithu, uciekła z Williamem. Prawdopodobnie wzięli potajemnie ślub. Teraz tylko pytanie: Gdzie? W tym mieście nie brakuje kaplic i kapłanów!
7. Lecimy do Zakonnika udzielającego śluby (Duchowni).
Gracz: hej
Brat Michał: Witaj w domu Bożym, córko. Oto kaplica Dugiona. W czym mógłbym ci pomóc?
Gracz: William
Brat Michał: Szukasz więc informacji o tych młodych... Nie wiem, czy mogę ci zaufać, ale w tej kwestii masz chyba szlachetne intencje. […]
Brat Michał: […] Jakiś czas temu pojawił się u mnie William z kobietą, której na imię jest Maria, z dość nietypową prośbą. Otóż chcieli wziąć natychmiast ślub. […]
Brat Michał: […] Mimo braku przygotowań duchowych z ich strony, w ramach wyjątku postanowiłem przychylić się ich prośbie, gdyż najwyraźniej miłość pomiędzy nimi była ogromna. […]
Brat Michał: […] Po ceremonii, wyraźnie szczęśliwi, szybko opuścili tę kaplicę. Przed wyjściem poprosili mnie jeszcze o kawałek papieru i pióro. Nie wiem niestety, w jakim celu były potrzebne im te przedmioty.
Gracz: pa
Brat Michał: Idź w pokoju.
Bez wątpienia William i Maria są już małżeństwem i poszli swoją drogą. Wiesz za to, że wzięli kartkę papieru i pióro. Co chcieli napisać? I gdzie w związku z tym szukać dalszych śladów?
8. Kolejny przystanek to Poczta.
Gracz: hej
Rufus: Witam, witam. W czym mógłbym pomóc?
Gracz: William
Rufus: William... Maria...? Na miłość boską!!! Jak mogłem zapomnieć! A nie mam teraz czasu... Mogłabyś coś dla mnie zrobić?
Gracz: tak
Rufus: Udaj się z tą przesyłką do matki Williama, Anny. Miałem to zrobić już dawno, ale zwyczajnie zapomniałem... Masz tu 2 srebrniki jako podziękowanie ode mnie.
Gracz: pa
Rufus: Dziękuję za skorzystanie z usług miejskiej poczty!
No oczywiście, że William pragnął napisać jeszcze list do matki, zanim odejdzie w świat! Szkoda tylko, że listonosz o nim zapomniał. Dał więc tobie tę przesyłkę dla Anny, a ty ją odnieś.
9. Zanosimy Annie list.
Gracz: hej
Anna: Witaj! Masz już jakiekolwiek informacje o moim synu, Williamie?
Gracz: tak
Anna: Dziękuję ci bardzo! Pozwól, że przeczytam. ... ... Czy to prawda, co on...? ... To naprawdę ujmujące. Sądzę, że po takich przygodach mój kochany syn sobie poradzi. […]
Anna: […] Nie mogę cię tak zostawić. Dużo się napracowałaś i to całkiem bezinteresownie, nie licząc na nagrodę od biednej służącej... […]
Anna: […] Ktoś taki, jak ty, powinien być Smoczym Jeźdźcem. Oczywiście nie mam tutaj nic do powiedzenia, ale mam wszystkie klucze. Powiem ci, jak się dostać do pokojów odpoczynkowych na parterze. […]
Anna: […] Znalazłam jeszcze... Coś takiego. Wierz mi albo nie ale z nieba mi spadło! Dosłownie. Nie wiem co to dokładnie, ale widziałam Jeźdźców noszących takie na szyi. Myślałam, że właściciel się zgłosi, jednak nie przyszedł. Weź więc. Tylko tyle mogę zrobić. Dziękuję raz jeszcze!
Gracz: pa
Anna: Żegnaj.
Kochająca matka ucieszyła się z wieści od syna i z faktu, że jest cały i zdrowy! Ofiarowała tobie identyfikator jakiegoś Smoczego Jeźdźca, który spadł jej z nieba. Trochę się dziwisz ale co tam.